czwartek, 26 marca 2020

Moje przemyślenia w czasie „pandemii”


Ogólnie ostatnio trochę straciłem wenę, mam napisaną połowę opowiadania ale muszę mieć ochotę aby je dokończyć. Każdy kto nie siedzi zamknięty w piwnicy przez Fritzla widzi co się dzieje na świecie. Ja i tak pracuje zdalnie więc we mnie cała ta kwarantanna, aż tak nie uderza ale wiem, że w przyszłości może wpłynąć na moją pracę jeszcze bardziej niż teraz. Problemem całej tej sytuacji jest jej skala zagrożenia bo ani nie jest ogromna, gdyby to była ebola to każdy by siedział w domu i podcierał się ręką zamiast walczyć o papier. Z drugiej strony jest potencjalnie groźniejsza niż zwykła grypa. Przy pełnym zachorowaniu całej populacji pewnie mogłoby być z 200-250 milionów zgonów a to dużo choć większość to byłby osoby starsze i osłabione chorobami. Dlatego z jednej strony jest w nas obawa bo to nowe a z drugiej lekceważenie bo przecież to zwykła grypa i fajnie wyjść z dzieckiem do parku na plac zabaw… takie niby wakacje, za które wszyscy zapłacimy.
Kryzys, który przyniesie zatrzymanie gospodarek i przerwanie ciągu dostaw odbije się na wszystkich. Jednak jak zawsze najwięcej straci klasa średnia bo bogaci zostaną bogaci a biedni wiele więcej nie mogą stracić bo i tak żyją z miesiąca na miesiąc oni dostaną od państwa trochę pieniędzy, żeby nie umarli z głodu i miał kto głosować. Oczywiście zapłacą za to ci bardziej ogarnięci, którzy mają odłożone jakieś pieniądze bo o tym, że idzie kryzys mówi się co najmniej od dwóch lat. Zbyt optymistycznie wyceniane akcje, dodruk, dodruk i jeszcze raz dodruk pieniędzy itp. itp. Nie wiadomo ile to wszystko potrwa i o ile teoretycznie na papierze w Polsce nie jest źle bo niby mało chorych to jednak patrząc przez liczbę testów wykonanych u nas i gdzie indziej jest zapewne znacznie gorzej. Problem jest globalny bo nawet jeśli nagle u nas choroba wygaśnie a w całej Europie i Ameryce będzie szalała, dalej wiele nam to nie da, bo i tak kryzys w nas uderzy bardzo mocno.
To jest czas, żeby inwestować w siebie ucząc się tyle ile jesteśmy w stanie, poszerzać nasze horyzonty aby potem być atrakcyjniejszym na rynku pracy, oraz w zwykłym życiu. Ważne jest żeby nie wydawać teraz zbędnych pieniędzy na niepotrzebną elektronikę, ubrania, drogie jedzenie itp. Starać się wypracować zapas pieniędzy na przetrwanie 4-5 miesięcy w nawet pesymistycznym wariancie. Oczywiście możecie liczyć, że rząd sytuacje uratuje no przecież „tarcza antykryzysowa”, tylko to są wasze pieniądze. Uratuje to wiele firm, które powinny upaść bo są słabo zarządzane bez jakiegokolwiek zapasu funduszy i przygotowania na kryzys. Ocali to trochę miejsc pracy ale spowoduje ogólne obniżenie pensji i inflację. Dlatego za parę miesięcy chleb będzie 50-60 groszy droższy jak i wszystko.
Nie marnujcie swojego czasu, nie siedźcie bezczynnie, oszczędzajcie a odczujecie kryzys słabiej niż inni, którzy np. mają nowego iPhone na kredyt przy minimalnej pensji…
Bądźcie odpowiedzialni za siebie i innych, tak jak powinniście być odpowiedzialni w klimacie bdsm za partnera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz