środa, 4 marca 2020

Geneza moich upodobań BDSM

Ostatnio się dość mocno zastanawiałem nad tym skąd u mnie zamiłowanie do bdsm. Może zacznę od początku. Z tego co pamiętam porno zacząłem oglądać tak w wieku 14-15 lat i najpierw były to pozycje, że tak powiem klasyczne. Natomiast gdy miałem 17-18 lat zdecydowanie bardziej zaczęła mnie ciekawić kategoria bdsm i pochodne. Pamiętam, że bardziej mnie fascynowała kobieca dominacja niż męska, wtedy też pojawiły się pierwsze fantazje ze straponem.
Gdy miałem 20-23 lata mój seks był w miarę urozmaicony, pojawiały się praktyki jak: krępowanie, rimming, klapsy, podduszanie, facesitting, głębokie gardło. Moje partnerki wtedy nie miały większych potrzeb, sam też w sumie nie odczuwałem poszerzania praktyk na siłę.
Następnie z tego co pamiętam gdy miałem 24 lata byłem w związku z bardzo namiętną i perwersyjną dziewczyną. Zdecydowanie chciała mnie zdominować i miała ku temu umiejętności, choć pamiętam, że wydało mi się to wtedy nienaturalne i umiałem przechylić szalę na moją stronę i sam zacząłem ją dominować. Wtedy też pojawiło się mocniejsze bicie, zakuwanie w kajdanki, mocne poniżanie słowne, lizanie moich stóp, prowadzenie na smyczy. Choć ona też miała pazurki i sam skończyłem zlizując swoją spermę z jej stóp, czy z wibratorem w tyłku lub poprzez masaż prostaty, który muszę przyznać bardzo mi się spodobał.
Dalej moje miałem różne partnerki od takich, które bdsm nie kręciło po takie, które go pragnęły niczym powietrza. W większości związków to ja byłem stroną dominującą choć też zdarzały się takie z dziewczyną switch. Wtedy też spełniły się moje fantazje ze straponem choć na początku bardzo głośno jęczałem... bo był on większy od mojego penisa a sam zdecydowanie małego nie mam... Jednak kiedy dzielnie wytrzymałem to potem muszę powiedzieć, że jazda była przednia a emocje przy tym niesamowite. Chyba nigdy nie czułem się bardziej podporządkowany, niż wtedy gdy byłem skuty i brany od tyłu straponem, mając na penisie pas cnoty...

Ogólnie nie uważam bdsm za jakąś religię, bardziej za jakąś dodatkową umiejętność. Za coś co obdarza nas fantastycznymi emocjami i wspomnieniami. Po 10 latach często nie pamiętamy jakiegoś seksu, ale taki wyuzdany bez hamulców zapamiętujemy na dłużej.
Warto poszerzać swoje seksualne horyzonty. Wiadomo nie wszystko jest dla wszystkich, na nic nie powinniśmy się zgadzać przeciw sobie. Uważam, że trzeba być ze sobą szczerym i umieć przed samym sobą przyznać się do własnych preferencji i z nimi pogodzić. Miałem okresy w życiu gdy bardziej chciałem być uległy i takie gdy bardziej chciałem być dominujący. Teraz określam się jako switch, potrafię się bardzo dobrze dostosować do partnerki i czerpać przyjemność z obu stron bata.
Podsumowując, powinniśmy się wszyscy bawić i cieszyć swoją seksualnością. Żyjcie zgodnie z własnymi potrzebami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz